Jak globalne ocieplenie wpływa na życie zwierząt?

            W chwili obecnej globalne ocieplenie jest faktem i muszą się z tym zgodzić nawet najwięksi sceptycy. Przyczyny są w dużej części naturalne, wynikające z normalnego cyklu Ziemi, choć sądzi się, że człowiek także dołożył swoje 5 groszy aby przyspieszyć ten proces. Skutki globalnego ocieplenia zaczynamy odczuwać wszyscy – gorące i suche lato, cieplejsze zimy (wyjątek stanowi ostatnia, która do takich z pewnością nie należała), wichury, częste powodzie i liczne anomalie pogodowe. Także w świecie zwierzęcym zauważamy pewne zmiany będące wynikiem klimatycznych rozgrywek.

            W ciągu ostatnich kilku-kilkunastu lat zauważalne było, że zimy przychodzą dość późno, są łagodne, często z niewielkimi opadami śniegu i szybko zamieniają się w typowe przedwiośnie. Taka pogoda często może powodować występowanie różnego rodzaju anomalii wśród naszej fauny i flory. Rośliny w środku zimy wypuszczają pąki, zbiera im się na kwitnienie a zboża ozime nie przestają rosnąć mimo nastania chłodów. Ciepłe i późne zimy powodują, że wiele z ptaków, które powinny odlecieć na zimowiska zostaje w naszym kraju i zachowuje się jakby zbliżała się wiosna albo nadal trwała jesień. W 2007 roku w poznańskim Zoo pelikany w styczniu szykowały się do godów, chociaż normalnie przystępują do nich dopiero w kwietniu. Wiele zwierząt nie zasypia pomimo późnej jesieni, a nawet w zimie zdarza się widzieć przechadzające się po lesie borsuki, jenoty czy jeże. Jeśli temperatura zimą utrzymuje się na wysokim poziomie zwierzęta, które odbywają typową hibernację – jak nietoperze, popielice czy jeże – budzą się i opuszczają swoje kryjówki. W okresie kalendarzowej zimy mogą mieć duże trudności ze znalezieniem pokarmu, więc często giną. Poza tym każdorazowe przebudzenie z hibernacji jest niebezpieczne dla tych zwierząt, ponieważ zużywa dużo energii, której zapasy są dokładnie obliczone na przespanie zimy. Nie tylko większe zwierzęta mogą być zdezorientowane ciepłą zimą. Często w takich okresach obserwuje się, że i pszczoły wykazują aktywność. Przy słonecznej pogodzie zdarza im się nawet wylecieć z ula na poszukiwanie pokarmu. Poza tym królowe mogą zacząć składać jaja, a w takiej sytuacji, jeśli pszczelarz nie podejmie dokarmiania, pasieka może zostać zdziesiątkowana.

            Łagodne zimy i wcześniejsze wiosny skutkują wcześniejszym dojrzewaniem roślin w strefie klimatu umiarkowanego. To z kolei wiąże się z przyspieszonym pojawem owadów, stanowiących główny pokarm piskląt ptaków wędrownych. Jeśli ptaki wracają na lęgowiska o zwykłej porze mogą nie zdążyć na szczyt obfitości pokarmu i mieć kłopoty z odchowaniem potomstwa. W związku z tym w ostatnich latach można zaobserwować, że wiele ptaków zaczyna zmieniać przyzwyczajenia i szybciej wraca z zimowisk, aby w pełni wykorzystać obfitość owadów. Niektóre z nich często nawet rezygnują z odlotów i zostają u nas na zimę. Czasami zdarza się również sytuacja odwrotna – ptaki przylatują z zimowisk wcześniej a na lęgowiskach zastają je jeszcze chłody i brak pokarmu. Aby zwierzęta przystosowały na stałe swoje zwyczaje do zmieniającego się klimatu potrzeba bardzo dużo czasu i zanim to nastąpi „pomyłki” nie będą rzadkością.

            Obserwacje ptaków w Wielkiej Brytanii w latach 1962-1990 wykazały, że już od połowy lat 70-tych daje się zauważyć, że ponad 1/3 badanych gatunków zakłada gniazda wcześniej. Dłuższy okres wychowywania potomstwa daje więcej czasu na przygotowanie się do ciężkiej wędrówki, a ptakom, które nie odlatują umożliwia lepsze przygotowanie się do zimy.

            Niewielki nawet wzrost średniej temperatury powoduje zmiany w migracjach zwierząt i przesuwanie się obszarów występowania ciepłolubnych gatunków roślin w kierunku biegunów. Przykładem na migracje zwierząt, na które wpływ ma globalne ocieplenie jest zachowanie rusałki admirała – motyla znanego zarówno w Europie jak i Ameryce Północnej. Rusałki – jedne z najpiękniejszych krajowych motyli – należą do gatunków wędrownych, które na zimę przemieszczają się na południe kontynentu. Przynajmniej sądzono tak jeszcze do niedawna. Obecnie wiadomo, że część osobników spędza u nas także i zimę w postaci dorosłej (imago). Powodem są łagodne zimy, które nie są już tak niebezpieczne dla tych motyli jak kiedyś, wędrówka na ponad 2000 km stanowi znacznie większe ryzyko. Podobnie zachowują się populacje z Wielkiej Brytanii.

            Kolejnym skutkiem globalnego ocieplenia, który daje się łatwo zauważyć jest zanikanie obszarów podmokłych i torfowisk. Z tym z kolei związana jest kiepska sytuacja gatunków zwierząt i roślin występujących w takich siedliskach. Szczególnie narażone są płazy, ponieważ są one nierozerwalnie związane z wodą. Zanik małych oczek wodnych i obniżanie się poziomu wód gruntowych, spowodowane zarówno ocieplaniem klimatu, jak i niewłaściwymi melioracjami przed laty, przyczynia się do zmniejszenia liczebności wszystkich gatunków płazów. Dlatego podejmowanych jest wiele działań, mających poprawić ich sytuację – chronione są siedliska, odtwarzane oczka wodne, zabezpieczane drogi, aby płazy nie ginęły od kołami samochodów itd. Warto wiedzieć, że w Polsce wszystkie gatunki płazów są pod ochroną.

            Ciepłe zimy i długo okres wegetacji roślin, sprzyja zjawisku, które jest dobrze znane wszystkim myśliwym. Chodzi mianowicie o zmiany, jakie zaszły w populacjach dzików w ostatnich latach. Stosunkowo wysokie temperatury w okresie zimowym i obfita baza żerowa, spowodowały, że naturalny cykl rozrodczy dzików uległ zachwianiu. Młode dziki dużo wcześniej dojrzewają płciowo i wcześniej niż zwykle przechodzą huczkę. Związku z tym młode przychodzą na świat nawet w zimie. Niezbyt srogie warunki pogodowe i zimowe dokarmianie zaś sprzyja rozwojowi, tych zbyt wcześnie urodzonych warchlaków, a w związku z tym rośnie liczebność całej populacji. Dodatkowo w związku z tym, że młode wcześniej przychodzą na świat, mają więcej czasu na wzrost, znowu dojrzewają wcześniej i cykl się powtarza. Jakie są skutki wysokiej liczebności dzików wiemy wszyscy doskonale.

            Kolejną sprawą, o której często się zapomina mówiąc o skutkach globalnego ocieplenia, jest rozwój pewnych pasożytów i chorób. Brak niskich temperatur, które zatrzymałyby rozwój pasożytów i patogenów, albo zredukowały ich liczebność, powoduje, że często zwierzęta są nadmiernie nękane przez niektóre z nich. Przykładem niech będą tutaj chociażby dobrze nam znane kleszcze. Cykl rozwojowy tego pajęczaka trwa średnio 2 lata, w tym czasie każde stadium rozwojowe kleszcza, czyli larwa, nimfa i imago musi wyssać raz krew kręgowca, aby móc się dalej rozwijać. Wraz ze wzrostem temperatury wzrasta aktywność kleszczy, zazwyczaj zaczynała się ona na przełomie marca i kwietnia i trwała do października/listopada. Szczyt aktywności tego pasożyta w Europie Środkowej przebiegał w dwóch fazach – na przełomie maja i czerwca oraz września i października. Jeśli lato jest wilgotne a zima łagodna, kleszcze mają dogodne warunki do rozwoju. Może być i tak, że przy wyjątkowo ciepłych zimach kleszcze są aktywne niemal przez cały rok. W związku z tym ciepłe zimy powodują, że tak my jak i nasze zwierzęta, jesteśmy przez dłuższy czas narażeni na ataki kleszczy i przenoszone przez nie choroby.

            Klimat się ociepla czy tego chcemy czy nie. Ostatnia zima, która była długa i dość mroźna, wg naukowców wcale nie przeczy temu zjawisku. Temperatury zimowe zależne są od zjawisk zachodzących w rejonie Północnego Atlantyku gdzie zderzają się 2 prądy morskie. Im mniejsza różnica temperatur między nimi tym mniej ciepła w postaci wiatrów z zachodu trafia do Europy. Na zmniejszenie różnicy temperatur ma wpływ topnienie lodowców Arktyki, a te powodowane jest właśnie ocieplaniem się klimatu. Oprócz tego badacze przypominają, o tzw. cyklach aktywności Słońca. Cykl ten trwa ok. 11 lat i w zeszłym roku przypadało minimum aktywności naszej wielkiej gwiazdy, w związku z tym przewiduje się, że ta zima ma być nieco łagodniejsza a kolejne coraz cieplejsze. Jak to będzie ostatecznie przekonamy się sami już niedługo, choć meteorolodzy przepowiadają, że możemy i tym razem liczyć i na śnieg i na mróz. Póki, co większość zwierząt jakoś sobie radzi z występującymi anomaliami pogodowymi i dużymi różnicami temperatur. Jak potoczą się dalsze losy naszego klimatu pokaże czas, ale pewnie będziemy musieli pogodzić się z następującymi zmianami w przyrodzie i jakoś się do nich przystosować.

Justyna Cilulko-Dołęga

Brać Łowiecka grudzień 2010

globalne ocieplenie i zwierzętat Brać Łowiecka grydzień 2010_0001 globalne ocieplenie i zwierzętat Brać Łowiecka grydzień 2010_0002