Wiosenne oczyszczanie

Wraz z nadejściem wiosny możemy poczuć potrzebę zrobienia porządków – zarówno na poziomie ciała, jak głowy a także przestrzeni. Po zimie możemy czuć się bardziej ociężali i „zaśmieceni”. Nadejście cieplejszych dni to dobry moment aby rozpocząć oczyszczanie i zrobić więcej przestrzeni w ciele i umyśle. Dobrze jest się jednak do niego trochę przygotować aby wiedzieć czego możemy się spodziewać i ja sobie radzić z tym co może się pojawić w trakcie. Warto tak je zaplanować aby wytrwać do końca i by było to dla nas nie tylko jak najkorzystniejsze ale i przyjemne.
Poniżej dzielę się z Wami kilkoma praktycznymi wskazówkami na podstawie kilku rund oczyszczania, które robiłam.
Po co robimy oczyszczanie?
Według ajurwedy oczyszczanie powinno się przeprowadzać profilaktycznie 2 razy w roku, a na pewno przynajmniej raz – na wiosnę i/lub wczesną jesienią. Najlepiej wybrać czas kiedy już nie jest zbyt zimno (wiosną) a jesienią kiedy jeszcze jest dość ciepło, ponieważ oczyszczanie może wychładzać i osłabiać organizm. Regularne oczyszczanie jest ważne ponieważ nawet jeśli staramy się zdrowo odżywiać i trzymać dobrych nawyków, to każdemu z nas zdarzają się potknięcia i mamy swoje słabości.
Na przykład:
- przejadanie się (powinniśmy zapełniać swoje żołądki do ok 2/3 objętości, wszystko ponadto jest już przejadaniem się 😉
- niewłaściwe łączenie pokarmów i picie w trakcie i po jedzeniu
- składniki lub sposób ich przygotowania niezgodny z naszymi potrzebami (np. osoba z przewagą doszy pitta a więc żywiołem ognia, która lubi słone, ostre, kwaśne i smażone potrawy jeszcze bardziej zwiększa element ognia w ciele co może powodować zapalenia)
- jedzenie rzeczy przetworzonych i niezdrowych (np. gotowe dania, mrożonki, fast foody, słodycze)
- podjadanie między posiłkami, późne jedzenie kolacji, jedzenie pod wpływem emocji itd.
Lista naszych małych i dużych grzeszków jest duża. Wiele z nich powoduje, że osłabia się nasze trawienie, układ pokarmowy nie pracuje tak jak trzeba, i w związku z tym w ciele gromadzą się toksyny, które w ajurwedzie nazywamy ama. A ama jest według ajurwedy matką wszystkich chorób.
Dolegliwości jakie powoduje ama to między innymi:
- ospałość, brak energii, uczucie zmęczenia, osłabienie, niska odporność, mgła umysłowa
- problemy z wypróżnianiem się, zaparcia, wzdęcia, gazy, niestrawność, uczucie ciężkości
- biały nalot na języku, nadmiar śluzu w organizmie, problemy z zatokami, częste odchrząkiwanie
- zbyt mocny lub zbyt słaby apetyt
- wysypki, szara, ziemista, blada skóra
- nieprzyjemny oddech, intensywny zapach potu i wydzielin ciała
- zaburzenia emocjonalne, stany lękowe, depresja, ciągłe napięcie, złość, lęk.
Jeśli nie zadbamy o oczyszczanie raz na jakiś czas to nadmiar zgromadzonych w ciele (i umyśle) toksyn może spowodować nie tylko wymienione dolegliwości i zaburzenie równowagi organizmu, ale także wiele chorób. Dlatego od kilku lat praktykuję regularne oczyszczanie – na wiosnę po zimie żeby poczuć się lżej, a na jesień po gorącym lecie aby usunąć nadmiar pitty (czyli ognia), który szczególnie przy mojej doszy (pitta-vata) może powodować zapalenia ale także irytację i niecierpliwość.
Istnieją różne rodzaje oczyszczania
Oczyszczanie można robić na różne sposoby – od bardziej restrykcyjnych do łagodniejszych. Próbowałam różnych, łącznie z protokołem autoimmunologicznym w 2020 roku w okresie pandemii. I u mnie najlepiej sprawdza się ajurwedyjskie oczyszczanie z piciem masła klarowanego na czczo i jedzeniem kiczeri. Do tego dodaję sobie jeszcze picie soku z młodego jęczmienia i jedzenie chlorelli ze spiruliną. Nie będę się rozpisywać o tych produktach ale oprócz tego, że mają kapitalne właściwości oczyszczające to jeszcze są skoncentrowanymi bombami witamin i minerałów. Oprócz tego biorę jeszcze rano i wieczorem triphalę lub saf-saf (zioła ajurwedyjskie wspomagające pracę jelit i oczyszczanie) oraz brahmi (zioła tonizujące i odżywiające mózg), które wspiera mój układ nerwowy. Jeśli chodzi o to co jem, to na czas oczyszczania eliminuję: cukier, mąkę i wyroby z niej (każdego rodzaju), pieczywo, wszelkie produkty odzwierzęce (oprócz masła klarowanego), wszelkie produkty przetworzone, wszystko co zawiera kofeinę, teinę itd (nie jem, nie piję tego na co dzień więc to dla mnie najłatwiejsze), cebulę, czosnek, ostre przyprawy, warzywa psiankowate (np. pomidory, papryka, ziemniaki, bakłażany), alkohol. I co ważne, rezygnuję z tego wszystkiego już na kilka dni przed i po właściwym oczyszczaniu też daję sobie kilka dni buforowych zanim (jeśli w ogóle) do tego wrócę.
Do oczyszczania warto się dobrze przygotować, to znaczy:
- oczyścić lodówkę z tego co może „kusić” a zapełnić ją tym co chcemy jeść w trakcie detoksu
- kilka dni wcześniej zacząć już eliminować kolejne rzeczy z menu np. zmniejszając ilość wypijanej kawy, zjadanego pieczywa czy słodyczy
- zakupić potrzebne składniki i suplementy (np. masło klarowane, ryż, zioła itd)
- zaplanować sobie czas na to – bez wyjazdów czy ważnych deadlinów, biorąc pod uwagę, że w trakcie oczyszczania możemy czuć się trochę gorzej, np. może boleć nas głowa (im większe zanieczyszczanie organizmu i im bardziej skrupulatnie bierzemy się za ten proces tym większe mogą być efekty uboczne)
- pomaga też przygotowanie planu działania czyli np. zgromadzenie przepisów, składników i postępowania w razie sytuacji awaryjnych.
U mnie właściwe oczyszczanie wygląda tak:
- Rano na czczo piję ciepłą wodę i przyjmuję masło klarowane (to wersja bardziej wymagająca, za pierwszym razem polecam spróbować bez tego). Masło klarowane ma za zadanie oczyścić ciało z toksyn rozpuszczalnych w tłuszczu, a także nawilżyć i odżywić układ pokarmowy i nasze ciało od wewnątrz. Uwaga! Masło klarowane jest ohydne w smaku a w pewnym momencie trzeba go wypić już całkiem sporo. Dawkę zwiększa się dwukrotnie każdego dnia zaczynając od jednej łyżki i kontynuuje się dopóki nie wystąpią konkretne objawy, jednak nie dłużej niż 3 dni dla osób o dominującej doszy kapha, 5 dni dla pitty i 7 dni dla vaty.
- Oprócz masła przyjmuję triphalę i chlorellę ze spiruliną. Po jakimś czasie (ja rano mam go sporo) ale przed śniadaniem piję sok z młodego jęczmienia (polecam Wam np. ten z NatVity bo jest smaczny; koniecznie upewnijcie się, że jest to sok z młodego jęczmienia a nie proszek ze zmielonej trawy). Ważne też aby pamiętać, że chlorella wchłania wszystko co spotka w układzie pokarmowym więc nie łykamy jej z lekami czy z jedzeniem bo może zaburzać przyswajanie ważnych składników.
- Na śniadanie jem np płatki orkiszowe z jabłkiem albo gruszką, lub quinoę z cukinią albo z prażonymi nasionami dyni i słonecznika.
- Na drugie śniadanie piję sok z jęczmienia lub inny świeżo wyciskany np. z buraków, marchwi i jabłek.
- Na obiad i kolację jem kiczeri 🙂 W oczyszczaniu lubię to, że nie muszę wymyślać obiadów 😉
- Przed kolacją (ok pół godziny) znowu łykam chlorellę.
- Przed pójściem spać piję ciepłą wodę i biorę triphalę lub saf-saf (na początek spróbujcie z triphalą – bierzemy te zioła po to żeby usprawnić proces wydalania, więc w przypadku zaparć – które mogą się zdarzyć kiedy ciało pozbywa się amy – zwiększamy jej dawkę lub bierzemy coś mocniejszego jak właśnie saf-saf).
- W trakcie dnia piję dużo ciepłej wody i/lub herbatek ziołowych (przepis na taką detoksykującą i wspomagającą trawienie podawałam w poprzednim newsletterze).
- Oprócz tego codziennie czyszczę język po myciu zębów i staram się robić sobie automasaż całego ciała z olejem sezamowym albo umawiam się na abhyangę.
- Ponadto dobrze jest zadbać o umysł i zapewnić sobie w miarę możliwości spokojny czas ale też higienę umysłu i detoks informacyjny (np. zrezygnować na ten czas z mediów społecznościowych, telewizji, czytania kryminałów). O tym jak ważne jest to czym odżywiamy lub zaśmiecamy swój umysł napiszę innym razem 😉 W okresie oczyszczania warto też zadbać o dobry łagodny ruch np. spacery czy joga, oczyszczenie głowy przez medytacje i pranajamę czy wygodne ubrania i przyjazne skórze kosmetyki. To dobry czas na przeprowadzenie domowych zabiegów pielęgnacyjnych, czy małe wiosenne porządki (np w szafie, na półce kuchennej lub na pulpicie komputera czy w skrzynce odbiorczej). Za duże porządki zabierzcie się po oczyszczaniu ciała kiedy będziecie mieli więcej siły 😉
- Po zakończeniu właściwego oczyszczania (czyli z jedzeniem kiczeri i piciem masła) przez kilka dni stopniowo wprowadzam niektóre składniki, ale nie na raz i jeśli mogę to jak najdłużej trzymam się z dala od rzeczy, które są przetworzone, niezdrowe albo wiem że mi nie służą. Chlorellę, jęczmień, triphalę i brahmi można przyjmować dalej, np. przez ok miesiąc jęczmień i glony a min. 3 miesiące brahmi i triphalę. Ja brahmi przyjmuję cały czas robiąc sobie co pół roku kilkutygodniowe przerwy. Podobnie można zrobić z triphalą jeśli będzie Wam dobrze służyć.
Przepis na kiczeri według mojego sposobu
- 0,5 szklanki ryżu basmati ( ja lubię długoziarnisty np. z Banno)
- 0,5 szklanki fasoli mug daal (żółta łuskana fasolka np. taka)
- 2 marchewki lub inne warzywo (np batat, dynia)
- 1 łyżka masła klarowanego (lub innego dobrego tłuszczu nierafinowanego)
- 1 łyżeczka nasion kolendry
- 1 łyżeczka nasion kminu rzymskiego
- 1 łyżeczka kurkumy
- odrobina czarnego pieprzu dla lepszego wchłaniania kurkumy
- 1 płaska łyżeczka soli himalajskiej, kłodawskiej lub morskiej ( lub mniej)
- 1,5-2 szklanki wody (jeśli lubimy bardziej na sypko to mniej jeśli w bardziej kleistej postaci to więcej)
- opcjonalnie kilka liści curry i lub kawałek pokrojonego w drobną kostkę lub startego na tarce imbiru
Wykonanie:
Ryż i fasolkę płuczemy na sicie i odstawiamy. Obieramy i tarkujemy marchewkę na tarce o dużych oczkach. Do garnka dodajemy masło klarowane i przyprawy w ziarenkach, liście curry oraz imbir jeśli chcemy użyć. Chwilkę podsmażamy po czym dodajemy ryż i fasolkę, mieszamy dokładnie, dodajemy marchewkę, a następnie wlewamy wodę, dodajemy kurkumę, pieprz i sól. Dokładnie mieszamy, przykrywamy pokrywką (najlepiej przezroczystą) i gotujemy na małym ogniu (tak żeby delikatnie bulgotało) przez ok 15 minut do czasu wchłonięcia całej wody i napęcznienia ryżu. Nie mieszamy przez cały czas gotowania i nie podnosimy pokrywki. Po wyłączeniu kuchenki możemy jeszcze zostawić danie pod przykryciem na jakiś czas żeby sobie doszło. A potem jemy ze smakiem! 🙂
Przygotowane na obiad kiczeri zjadam potem także na kolację dzięki czemu mam gotowe danie po powrocie z zajęć 🙂
W związku z tym, że kiczeri jemy podczas oczyszczania 2 razy dziennie, po kilku dniach możemy już nie mieć na nie ochoty. Można wtedy zmieniać warzywo jakie się dodaje, albo zamieniać to na sam ryż z marchewką, masłem, kolendrą i kurkumą. Ewentualnie inne ciepłe proste danie. Ale jedzenie kiczeri przynajmniej raz dziennie wspomaga detoks ponieważ fasolka mung ma właściwości oczyszczające (zupa mung daal jest świetna na przeziębienia – przepis innym razem), a całe danie jest lekkostrawne, w związku z czym wspomaga trawienie i jest odżywcze (masło daje tłuszcz, ryż węglowodany, fasolka jest bogata w biało, a zioła usprawniają trawienie). Ja jem kiczeri przynajmniej raz w tygodniu na śniadanie przez cały rok bo po prostu bardzo je lubię, ale po 5 dniach jedzenia go 2 razy dziennie nie mogę już nie patrzeć 😉
Wersja light
Jeśli powyższy plan wydaje Ci się zbyt surowy lub nie masz przestrzeni na to wszystko ale chcesz zrobić coś dla siebie, to nie rezygnuj całkowicie ale zmodyfikuj. Na przykład wyeliminuj na jakiś czas (powiedzmy tydzień) wszelkie używki (kawę, herbatę, papierosy, alkohol, cukier), przetworzone i ciężkostrawne jedzenie, słodycze, słone przekąski, podjadanie między posiłkami, a także w miarę możliwości mięso, nabiał, produkty mleczne, pieczywo i mąkę. Dodaj do tego picie soku z jęczmienia, chlorellę ze spiruliną i triphalę oraz ziołowe herbatki. Przygotowuj proste lekkostrawne posiłki łagodnie doprawione i trzymaj się regularnych pór jedzenia. Jeśli możesz wprowadź też post przerywany (czyli większy odstęp między kolacją a śniadaniem). W wersji super light proponowałbym zrezygnowanie z używek lub ich ograniczenie (np. zamiast 2 kaw dziennie wypij jedną, a jeśli pijesz jedną to zamiast z 2 łyżeczek zrób z jednej) plus wprowadzenie tego co realnie możesz zrobisz. Twój organizm na pewno będzie Ci wdzięczny za wszelkie odciążenie 🙂
Koniecznie dajcie znać o swoich sposobach na oczyszczanie, albo Waszych doświadczeniach.
Pamiętajcie! Jeśli cierpicie na poważną przewlekłą chorobę lub macie jakiekolwiek wątpliwości powinniście przed oczyszczaniem skonsultować się z Waszym lekarzem lub innym ekspertem. Jeśli jesteście w trakcie kuracji i np. przyjmujecie ciężkie leki takie jak sterydy, antybiotyki itd, albo Wasz organizm jest osłabiony, to nie powinniście przeprowadzać w tym momencie oczyszczania.
A tymczasem trzymam kciuki za nasze wiosenne porządki – czy to na poziomie ciała, głowy czy przestrzeni wokół i posiadanych rzeczy. Pozdrawiam ciepło!