Naturalny związek człowieka z przyrodą

Naturalny związek człowieka z przyrodą

Na drodze rozwoju ewolucyjnego ludzie zostali przystosowani do życia w naturalnych warunkach przyrodniczych – korzystania z dobrodziejstw natury i przetrwania w zmieniającym się środowisku. Historia cywilizacji liczy sobie około 10 tysięcy lat, co stanowi zaledwie 1% naszej historii, tak więc życie w miastach jest zaledwie mgnieniem na naszej ewolucyjnej ścieżce. Betonowe budynki, autostrady, hałas, zanieczyszczenie powietrza, pośpiech – to nie są nasze naturalne warunki do życia. O tym, jak są nienaturalne, przypomina nam na każdym kroku nasze ciało – nasze kręgosłupy cierpią od nadmiaru siedzenia, serca nie tolerują pośpiechu i braku odpoczynku, mięśnie domagają się aktywności, a układ pokarmowy prostych nieprzetworzonych posiłków. Nadmiar bodźców, ciągły pośpiech, zagubienie i brak kontaktów społecznych, są przyczynami nerwic i depresji, które z kolei są podłożem wielu schorzeń somatycznych. Wszystkie te problemy wynikają ze zburzenia naturalnej harmonii, odcięcia się od korzeni i teraźniejszości. A nic tak nas nie gruntuje we własnym ciele i w chwili obecnej jak kontakt z przyrodą.

Psycholodzy ewolucyjni często używają terminu biofilia, według którego ludzie są emocjonalnie związani z przyrodą i innymi żywymi organizmami. Co więcej, związek ten jest wrodzony i dziedziczony. Biofilia stanowi podstawę pozytywnych reakcji ludzi na przyrodę i przywiązania do niej. Badania przeprowadzone w różnych częściach świata, wskazują, że niezależnie od kultury i zamieszkiwanej szerokości geograficznej, ludzie najchętniej wybierali podobne miejsca do życia. Najbardziej podoba się nam otoczenie naturalne, najlepiej z obecnością wody, z kontrastującymi elementami, jak szczyty gór i doliny, oraz porośnięte naturalną roślinnością, ze szczególnym uwzględnieniem drzew. Odzywa się w nas nasza pierwotna natura, zakorzenione głęboko wartości warunkujące przetrwanie.

Związek ludzi ze światem przyrodniczym był kiedyś nierozerwalny. Wszystkie obrzędy religijne z czasów przedchrześcijańskich, miały swoje źródła w zjawiskach zachodzących w przyrodzie. Wielką wagę przykładano do przesileń i równonocy – stąd wzięło się współczesne świętowanie Bożego Narodzenia i Wielkanocy, które przypadają właśnie w okresie zimowego i wiosennego przesilenia. Jednak kiedyś znaczenie tych momentów w roku było dla człowieka o wiele większe niż obecnie, kiedy obchodzenie świąt jest powierzchowne, przesiąknięte komercją i nadmiarem. Jak pisze, Ryszard Kulik w Odkrywaniu Natury, te szczególne dni w roku były niczym kotwice stabilizujące wszechświat, dawały poczucie porządku, cykliczności i przewidywalności. Świętowanie przesileń i równonocy było także wyrazem wiary i nadziei w mądrość świata i natury, w tajemniczy porządek rzeczy, który, mimo, że niezrozumiany, posiada swój głęboki sens, dzięki któremu życie może trwać i odradzać się. Podobnie dziękowano za obfite plony, udane polowanie czy narodziny nowego członka społeczności. Niektóre z tych zwyczajów przetrwały do dzisiaj w zmienionej formie, ale tak dziś jak i dawniej, podkreślają nasz związek z naturą.

Czego zatem uczy nas przyroda? Obserwacja przyrody z pewnością uczy nas pokory – pokazuje naszą małość w stosunku do potęgi żywiołów, ale też odkrywa moc, jaka drzemie w pojedynczym nasionie, z którego wyrasta ogromne drzewo. Widzimy nieustępliwość życia, które trwa, opiera się wiatrom, mrozom i palącemu słońcu. Przyroda uczy także powściągliwości w wydawaniu osądów – coś może nam się podobać, zachwycać lub budzić obrzydzenie, ale natura nic sobie z tego nie robi. Jest jaka jest, bo taki jest porządek rzeczy. Motyl może zachwycać nas swoją lekkością i barwami, robaki lub pająki mogą wzbudzać obrzydzenie czy strach, ale to nie ma najmniejszego wpływu na stan rzeczy – wszystko pozostanie takie samo, bez względu na nasze odczucia i opinię. Wnikliwe przyglądanie się przyrodzie odkrywa przed nami złożoną sieć zależności – wszystkie elementy są ze sobą powiązane, żaden nie może istnieć bez drugiego. W przyrodzie wyizolowanie i samotność nie istnieją, ponieważ wszystko jest ze sobą połączone. Przyroda uczy nas, że także cierpienie i śmierć jest naturalnym elementem życia – musi istnieć, aby dopełnić istniejący cykl przemian. Pokazuje nam przy tym, że wszystko przemija, nic nie jest trwałe i także to, jest nieodzownym warunkiem istnienia życia. Takie spojrzenie daje poczucie spokoju i zgodę na to, co jest. Każda chwila jest doskonała i niepowtarzalna. Kontakt z przyrodą u dzieci i dorosłych rozwija wrażliwość, ciekawość świata, akceptację odmienności i poczucie przynależności do świat przyrodniczego, a co za tym idzie świadomość ekologiczną. Poznawanie przyrody wszystkimi zmysłami – dotykanie kory drzew, słuchanie odgłosów lasu czy odczuwanie zapachów – rozwija wyobraźnię. Udział w akcjach pomocy przyrodzie, np. w Sprzątaniu świata czy dokarmianiu ptaków, sprawia, że czujemy się dumni z wykonanej pracy, potrzebni i silniejsi, ponieważ potrafimy pomóc innym, słabszym od siebie. Opiekowanie się zwierzęciem, które jest całkowicie zależne od nas, uczy odpowiedzialności i opiekuńczości.

cobweb-1025021_1280

Wydaje się, że dzisiaj jesteśmy coraz bardziej odizolowani od przyrody, ale coraz częściej świadomie, lub nie, szukamy z nią kontaktu. Tak naprawdę nigdy nie zostaliśmy od natury oddzieleni, ponieważ sami jesteśmy jej nieodłączną częścią i niemożliwe jest nasze przetrwanie w oderwaniu od natury. Jednak im bliżej przyrody jesteśmy (zarówno w sensie fizycznym jak i mentalnym), tym lepiej czuje się nasze ciało i umysł. Kojący i uspakajający wpływ przyrody na człowieka był przedmiotem wielu badań naukowych. Roger Ulrich (architekt i psycholog środowiskowy) dowiódł, że pacjenci po operacjach, szybciej wracają do zdrowia jeśli z okna pokoju szpitalnego widzą roślinność. Natomiast inne badania na zdrowych ludziach, wykazały, że przebywanie w otoczeniu zieleni, wpływa na zmniejszenie poziomu stresu a także łagodzi skutki przemęczenia. Na tej podstawie stworzono hortikuloterapię – czyli terapię działającą poprzez przebywanie i pracę w ogrodzie oraz kontemplację roślin. Innym typem terapii z udziałem roślin jest silwoterapia, która polega na przebywaniu w lesie oraz przytulaniu drzew. Celem takiej terapii jest rozładowanie napięć, rozluźnienie i uspokojenie, ale dzięki temu, że w liściach roślin zwarte są substancje o działaniu bakteriobójczym, witaminy, mikroelementy, dezynfekujące olejki eteryczne, wpływa ona także na ciało fizyczne. Ponadto drzewa zawierają ogromne pokłady energii, które pozytywnie naładowują czerpiących z niej ludzi. Nie należy zapominać, że rośliny wydzielają niezbędny nam do życia tlen, zatrzymują wilgoć, dają cień, schronienie dla wielu gatunków zwierząt, które możemy obserwować, oczyszczają i dezynfekują powietrze i stanowią niezaprzeczalny walor estetyczny w naszej przestrzeni.

Kontakt ze zwierzętami także niesie ze sobą wiele pozytywnych skutków, co nie jest trudne do zauważenia dla każdego, kto choć raz doświadczył zwierzęcej przyjaźni. Jedną z przyczyn, które stanęły u podstaw związku między człowiekiem a zwierzętami, jest ludzka potrzeba przyjaźni, wynikająca z przystosowania do życia w grupie. Liczne obserwacje przyjaźni pomiędzy różnymi gatunkami zwierząt, dowodzą, że uczucie to nie zna granic gatunkowych – przykładem niech będzie szympansica Anjana z ZOO na Florydzie opiekująca się dwoma osieroconymi tygrysami śnieżnymi lub kurczęta z eksperymentu naukowego, które dzięki oswojeniu przez człowieka były bardziej odporne na infekcje. Nie ma więc przeszkód do wytworzenia rzeczywistej więzi pomiędzy człowiekiem a innym zwierzęciem, jak chociażby pies, kot czy koń, z której korzyści czerpią obie strony. Zaufanie jakim obdarzamy czworonogi wynika stąd, że nie potrafią one ukrywać uczuć a ich przekaz niewerbalny jest w 100% szczery. Zwierzęta podnoszą samoocenę osób wyizolowanych i zamkniętych, czyniąc je bardziej otwartymi dla świata, przełamując mur samotności i nieporozumień niewerbalnych. Stanowią przy tym znaczące oparcie emocjonalne pomagając przetrwać trudne chwile.

Dobroczynny wpływ zwierząt na zdrowie ludzi odkryli, już starożytni – psy były atrybutami bóstw mających związek z leczeniem i reinkarnacją – Anubisa, sumeryjskiej bogini Guli czy chaldejskiego bóstwa Marduka. W sanktuarium Asklepiosa w świętym gaju w pobliżu Epidauros, przeprowadzano kurację z udziałem psów, które wylizywały chorym rany. W IV wieku przed naszą erą Hipokrates zalecał jazdę konną jako wartościową formę gimnastyki dla ciała i ducha. Współczesne badania nad terapeutycznym wpływem zwierząt na człowieka zapoczątkował w 1964 roku psychiatra dziecięcy Boris Levinson. Zauważył on, że niektórzy jego autystyczni pacjenci, mający duże problemy z komunikowaniem się z ludźmi, z łatwością nawiązują przyjaźń z jego psem Jinglesem. Po nawiązaniu kontaktu dziecka z psem, lekarz włączał się w zabawę i rozpoczynał terapię. Twierdził, że opiekowanie się zwierzęciem w dzieciństwie może wyrobić większą wrażliwość, nauczyć samoakceptacji, panowania nad sobą oraz wcześnie unaocznić fakty życia i śmierci. Twierdził ponadto, że zwierzę sprzyja rozwojowi emocjonalnemu, w okresach wyobcowania jest źródłem przyjaźni, otuchy i bezpieczeństwa. W badaniach Sama i Elizabeth Corson u niekomunikatywnych i izolujących się pacjentów, u których zawiodły tradycyjne metody leczenia, przebywanie z psem pozwoliło na nabranie szacunku do siebie, pewności siebie i niezależności, a „nieodpowiedzialnych, uzależnionych inwalidów psychicznych” zmieniła w „odpowiedzialne i świadome swej wartości jednostki”. Psy ułatwiły powstanie pozytywnych więzi między uczestnikami programu i personelem. Badacze zaproponowali wprowadzenie terapii z udziałem zwierząt na oddziałach geriatrycznych. Dzięki niej jeden ze starców wypowiedział pierwsze sensowne zdanie po 20 latach i o 50% zmniejszyła się liczba aktów przemocy, prób samobójczych i przypadków wymagających podawania środków uspokajających. W innym przypadku odwiedziny suczki Honey w instytucji opiekuńczej w Melbourne, na oddziałach gdzie średnia wieku wynosiła 80 lat, spowodowały, że pacjenci mieli lepsze samopoczucie, większe poczucie humoru i żywszy umysł, częściej się śmiali, byli bardziej rozluźnieni, radośni i zainteresowani innymi, poprawiły się też stosunki z innymi pacjentami i personelem. W 1977 roku Erika Friedmann, przeprowadziła badania nad wpływem izolacji i warunków społecznych na długość przeżycia osób po zawale serca i stwierdziła, że posiadanie zwierząt sprzyja rekonwalescencji i pomaga w powrocie do zdrowia. Ta sama badaczka sprawdzała wysokość ciśnienia krwi w różnych sytuacjach i stwierdziła, że nawet w potencjalnie stresujących warunkach obecność psa obniżała ciśnienie u badanych osób. Co więcej pozytywny wpływ zwierzęcia na relaksację utrzymywał się nawet po jego wyprowadzeniu. Na podstawie wyników tych i innych podobnych badań dentyści z Seattle doszli ostatnio do wniosku, że pies asystent pomoże pacjentom przetrwać wykonywane przez nich zabiegi. Pies Humprey, który odbył roczne szkolenie, asystuje teraz w gabinecie dentystycznym. Podczas zabiegów pacjenci mogą głaskać zwierzę, co pomaga im się zrelaksować i zmniejsza odczuwanie bólu. Do tego wizyta u dentysty nie kojarzy im się już tak negatywnie jak przedtem. Inne badania przeprowadzone na dużej grupie właścicieli zwierząt wskazują, że są oni mniej narażeni na choroby serca, mają znacznie niższe ciśnienie krwi i niższy poziom cholesterolu i trójglicerydów. Ponadto zwierzęta skupiają naszą uwagę i przez to pozwalają nam się zrelaksować (chociażby ryby w akwarium). Czworonożni przyjaciele poprawiają image znanych osób, np. polityków, ponieważ zawsze kojarzą się pozytywnie (np. pies Bo Baracka Obamy). Zwierzęta pomagają w kontaktach społecznych – są tematem rozmów, przyczyną spotkań, ułatwiają zawieranie znajomości itd.. Przyjęło się, że stosunek do zwierząt świadczy o stosunku do ludzi – ludziom okrutnym wobec zwierząt dużo łatwiej przychodzi okrucieństwo wobec innych osób. W USA przeprowadzono badania psychopatycznych przestępców, które udowodniły istnienie korelacji statystycznej między popełnianiem okrutnych czynów wobec zwierząt w dzieciństwie a przestępstwami w życiu dorosłym.dog-867238_1280

Obecnie istnieją różne formy terapii ze zwierzętami. Należą do nich:

  • zajęcia z udziałem zwierząt (AAA – Animal Assisted Activities), podczas których zwierzęta odwiedzają pacjentów, a przebieg wizyt jest spontaniczny np.: wizyty grup wolontariuszy z psami i kotami w domach seniora, domach dziecka lub hospicjach;
  • terapia z udziałem zwierząt (AAT – Animal Assisted Therapy) podczas której, odpowiednio przeszkolone zwierzę, jest integralną częścią procesu leczenia, zajęcia są zaplanowane i ewaluowane a prowadzą je specjaliści z danej dziedziny;
  • edukacja z udziałem zwierząt (AAE – Animal Assisted Education) to wszelkie zajęcia edukacyjne, z obecnością zwierząt, lekcje, których tematem są zwierzęta a także zajęcia prewencyjne np. nauka bezpieczeństwa wobec agresywnych psów;
  • AACR (Animal Assisted Crisis Response) to wspomaganie obecnością psa lub innych zwierząt procesu psychoterapii dzieci po traumach, oraz osób przebywających w ośrodkach interwencji kryzysowej. Celem takiej terapii jest zaspokojenie podstawowych potrzeb psychologicznych (poczucia bezpieczeństwa, miłości, bliskości), oraz redukcja stresu pourazowego.

Do korzyści osiąganych przez animaloterapie należy pobudzanie u pacjentów empatii, zdolności do identyfikowania się z i zrozumieniem uczuć i motywów innych osób, skupienie na świecie zewnętrznym, rozwijanie akceptacji, dostarczanie rozrywki, socjalizacja pomiędzy pacjentami/pensjonariuszami oraz pomiędzy nimi a personelem i rodziną. Bardzo ważna jest też stymulacja psychiczna, dzięki kontaktowi fizycznemu, dotykowi, korzyści fizjologiczne, będące następstwem przebywania ze zwierzęciem oraz duchowe spełnienie w sensie zjednoczenia z życiem i naturą. Ze względu na gatunek zwierzęcia biorącego udział w animaloterapii wyróżniamy dogoterapię (pies), hipoterapię (koń), felinoterapię (kot), onoterapię (osioł), cavioterapię (świnki morskie), terapię z udziałem świń oraz delfinoterapię. Ostatni rodzaj animaloterapii ma obecnie wielu przeciwników, bowiem nie istnieją dowody naukowe wskazujące na szczególne zdolności delfinów w leczeniu schorzeń u ludzi – korzyści z terapii wynikają najpewniej z kontaktu z dużym egzotycznym i bardzo inteligentnym zwierzęciem, połączonym zazwyczaj z rodzinnym wyjazdem w atrakcyjne miejsce. Natomiast przebywanie w małych basenach i kontakt z dużą ilością ludzi, zdecydowanie szkodzi delfinom, odławianym w tych celach ze środowiska naturalnego.cat-351926_1280

Mając na uwadze fakt, że bliski kontakt z przyrodą przynosi nam tak wiele korzyści, niewielu z nas może sobie jednak pozwolić na zupełny powrót na łono natury i życie w pełnej zgodzie z nią, tak jak wiedli je nasi przodkowie. Nie jesteśmy jednak bezradni – nawet jeśli mieszkamy w miastach, pozostajemy częścią przyrody i powinniśmy pielęgnować tą więź. Sposobem na to może być chociażby spacer po parku, wycieczka rowerowa za miasto, bieganie, podczas którego obserwujemy zmieniające się pory roku, dostarczając tym samym zajęcia dla naszego znudzonego ciała. Skrawkiem dzikiej przyrody niech będą rośliny na parapecie lub balkonie, w naszym mieszkaniu w wielkim mieście. Dopełnieniem niech będzie spacer i zabawa z psem lub kotem, przygarniętym z przepełnionego schroniska. Nic nie zastąpi poczucia, że po powrocie z pracy czeka na nas ktoś, witając nas zawsze z tym samym entuzjazmem oraz wdzięcznego przepełnionego miłością mruczenia. A zdrowe odżywianie, ruch i kontakt z dziką przyrodą powinniśmy traktować jak coś zupełnie naturalnego a nie przemijającą modę, ponieważ zostaliśmy do tego stworzeni.

Justyna Cilulko-Dołęga

Yoga&Ayurweda Lato 3(10)/2015

naturalny związek1 m naturalny związek2 m naturalny związek3 m



3 thoughts on “Naturalny związek człowieka z przyrodą”

Skomentuj refugiaboulton.weebly.com Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *