Mój głos

Mój głos
Obserwuję to wszystko co się dzieje. Zastanawiałam się czy powinnam zabierać głos w tej sprawie, czy moje zdanie ma dla kogokolwiek jakiekolwiek znaczenie. Ale to wszystko jest też o tym – o naszym głosie. I to działa indywidualnie dla każdego z nas oraz na poziomie społecznym.
Przeróżni nauczyciele, przewodnicy duchowi, szamani, autorzy książek o tematyce rozwoju duchowego, zapowiadali ten moment. Nikt nie wiedział, kiedy dokładnie to nastąpi, ale byli pewni, że jest już blisko. I oto mamy. Na naszych oczach upada stary porządek.
Świat jaki znamy, którym rządzi siła, władza, pieniądze, chciwość, buta, arogancja, wyzysk słabszych, materializm, pycha, brak szacunku do inności, delikatności i wrażliwości, chwieje się jak kolos na glinianach nogach. To się dzieje nie tylko w Polsce, choć z jakiegoś powodu w Polsce widać to pięknie jak na dłoni, przez patriarchat, który miał się wspaniale w naszym kraju do ostatniego piątku.
Systemowo kobiety zawsze były pomijane, traktowane pobocznie, dlatego, że słabsze fizycznie. Prawa wyborcze i jako takie równouprawnienie mamy w Polsce dopiero od ok 100 lat! To znaczy, że ponad połowa społeczeństwa (kobiet jest przeważnie ciut więcej) była, w najlepszym wypadku, przez większość historii ignorowana! A najczęściej traktowana przedmiotowo – jako towar, karta przetargowa, maszyna do rodzenia dzieci, wykonywania obowiązków domowych, zaspokajania mężczyzn. Miałyśmy być grzeczne, siedzieć cicho, nie wychylać się, ładnie wyglądać i nie robić problemów. Nasze potrzeby były zawsze spychane na drugi plan. Tak przecież jest do dzisiaj! Czego się uczy małe dziewczynki? Czego my byłyśmy uczone? Nasza wrażliwość, współczucie, empatia dla innych ludzi i zwierząt były wyśmiewane, jako oznaka słabości. Więc założyłyśmy spodnie, zakasałyśmy rękawy, żeby im pokazać, że też potrafimy. I tak, dajemy radę. Pracujemy zawodowo, rodzimy i wychowujemy dzieci, zajmujemy się domem, rozwijamy się, podnosimy swoje kompetencje, leczymy traumy. Jesteśmy co raz lepsze. I płacimy za to cenę – za to bycie doskonałą na tylu polach – choroby cywilizacyjne spowodowane stresem, depresja, otyłość, przemęczenie, wypalenie i wiele innych.
Lecz kiedy teraz ktoś nam mówi, że wie lepiej co jest dla nas dobre, jak mamy żyć, kiedy decyduje za nas, miarka się przelewa. Potrafimy wiele znieść, jesteśmy cierpliwe, wyrozumiałe, czasem przymykamy oko – po co nam kolejny kłopot na głowie, ale wszystko ma swoje granice. Nasza została właśnie przekroczona.
I nawet teraz słyszymy, że to oburzające, że padają takie brzydkie słowa, że ktoś wchodzi do kościołów i wyraża swoje zdanie, broni swojej godności. Możemy sobie poprotestować, ale być grzeczne, zachowywać się jak na damę przystało. Dość! To wszystko co przez wieki było uciszane, tłamszone, wypleniane z nas, teraz wylewa się na ulice. I dobrze. Jako istoty ludzkie mamy prawo do złości, do negatywnych emocji i do wyrażania ich. Kiedy przez stulecia wykorzenia się tę złość, kiedy kobiety, które ją wyrażają nazywa się histeryczkami i jeszcze do niedawna zamyka w zakładach psychiatrycznych za to, że śmiały się sprzeciwić i wyrazić swój gniew, to to musi w końcu wybrzmieć. Te protesty na ulicach to jest terapia dla nas i pokoleń kobiet, które przeminęły w ciszy. Musimy w końcu pozwolić sobie na gniew, na krzyk, na dopuszczenie własnego głosu. Czasami jest tak, że bez względu na rezultaty coś po prostu musi zostać zrobione, powiedziane, bo inaczej zalega w nas i gnije, nie pozwalając iść na przód.
Co będzie dalej? Nie wiadomo. Wszystkie znaki na niebie i ziemi, wszyscy przewodnicy duchowi, mówią, że kończy się stara i zaczyna nowa era. Ile to potrwa i jak będzie przebiegać? Nie wiemy. Wiemy natomiast, że kiedy coś się kończy i kiedy rodzi się nowe, nie zawsze jest miło i przyjemnie i nie zawsze trwa to krótko. Podobnie jak z porodem – może nie będzie przyjemnie, być może nie będzie to szybkie, ale jest konieczne aby sprowadzić na świat coś nowego. To co nadchodzi z pewnością będzie radykalnie inne od tego co znamy. Do tej pory światem rządził aspekt męski, natomiast teraz na arenę wkracza kobiecość (i żeby było jasne – każdy z nas ma w sobie pierwiastek męski i kobiecy i oba te aspekty mają dobre i ciemne strony, a kiedy są zrównoważone, żyjemy w harmonii ze światem). Możemy się więc spodziewać więcej empatii, szacunku miłości, dialogu, wolności, tolerancji, miękkości. To jest również konieczne i niesie nadzieję w kontekście zmian klimatycznych, naszego stosunku do przyrody i zwierząt. I chociaż w nas wszystkich jest teraz dużo niepewności, lęku, mnóstwo pytań bez odpowiedzi, to pamiętajmy, że to może być noc przed świtem i że jesteśmy akuszerkami zmiany. I to jakiej! Dlatego musimy dbać o siebie. Niech ten krzyk, będzie stanowczy ale świadomy. Pozostań w kontakcie z ziemią, swoim ciałem i sercem. Nie traćmy też z oczu naszych wartości i intencji. To intencja przesądza o rezultatach, a naszą intencją jest wolność, miłość, akceptacja, współczucie, potrzeba bycia usłyszanym, prawo do samostanowienia, decydowania o swoim życiu, dokonywaniu własnych wyborów, nawet jeśli okażą się niewłaściwe. I ciągle wracaj do siebie – słuchaj swojego głosu, swojego ciała, bądź dla siebie dobra, wyrozumiała, życzliwa. Dbaj w swój poziom energii – odpoczywaj, odżywiaj się zdrowo, przebywaj na łonie natury, sprawiaj sobie drobne przyjemności, medytuj, ćwicz, przebywaj z tymi których kochasz. I pamiętaj, że nie idziesz sama 🙂 Wspieraj też inne kobiety, nawet jeśli nie chcesz iść na protest, możesz je wspierać z domu – słowem, myślą, wysyłając im swoje światło, dbając o swój spokój. I rób swoje, to co umiesz najlepiej, a wtedy przysłużysz się światu najpiękniej.
Jeśli w jakikolwiek inny sposób mogę Ci pomóc, wesprzeć Cię, odezwij się do mnie ? Razem jesteśmy silne. I zrobimy to co ma być zrobione.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *