W swoją stronę

W swoją stronę
W ostatnich miesiącach zaszło u mnie wiele zmian, odczuwam jak wiele się transformuje, jak gdyby odpadały ze mnie kolejne warstwy. Po kolei coraz więcej staje się jasne, powoli krok za krokiem idę w swoją stronę, jestem coraz bardziej tą sobą, która jest wewnątrz mnie. Pozwalam sobie na coraz więcej, dopuszczam coraz więcej możliwości, otwieram umysł i serce. Podążam za wewnętrznym głosem. To jest jak bębnienie słyszane z głębi Ziemi, głos z samego jądra. Jest niezmienne, bezbłędne, głębokie, nie pozwalające na obojętność i udawanie, że tego nie ma. Woła Cię i musisz ruszyć w drogę, iść. A ścieżka nie zawsze jest łatwa. Będziesz się potykać i upadać, poobdzierasz kolana, będziesz wyczerpana, nieraz będziesz musiała zawalczyć i pokazać pazury, ale on nie przestaje, więc wstajesz i idziesz dalej, swoim tempem. I są też przepiękne momenty na tej drodze – poczucie pełni, obfitości, szczęścia – takie chwile kiedy wiesz, że jest tak jak powinno być i nie zmieniłabyś nic. Kiedy zaczynamy słyszeć ten głos, czasem nawet tylko na chwilę (najczęściej jest to najpierw wołanie ciała), trafiamy na jogę, na warsztaty, zaczynamy się rozwijać, poszukiwać i to jest początek drogi. Bo to nie jest tak, że jest jakaś magiczna metoda, która wszystko naprawi, sprawi, że wszystko się ułoży i w kilka tygodni Wasze życie się zmieni na lepsze. To wszystko jest droga i wytrwałość. Czasem jakaś metoda, czy narzędzie działa jak katalizator i sprawia, że wchodzimy na kolejny poziom, robimy skok milowy w naszym rozwoju, poszerza nam się horyzont. Ja tak miałam kilka razy i pewnie jeszcze kilka kolejnych przede mną. I idę dalej, wiem, że jeszcze jest wiele do odkrycia.
Płakać mi się chce jak pomyślę o tych wszystkich kobietach, które nie czują własnego ciała, poprawiają je, próbują wcisnąć w jakieś ramki. Które nie słyszą własnego głosu, głosu swojej Duszy, która woła o pomoc. Które stale, czasem przez całe życie spełniają czyjeś oczekiwania, odgrywają role, które ich nie satysfakcjonują, a z których nie potrafią się wydostać. Często musi się wydarzyć coś bardzo trudnego w ich życiu, aby zaczęły widzieć, odpuszczać i iść do siebie. Dlatego tak się cieszę kiedy widzę jak wracacie do siebie, jak zmieniacie się, pozwalacie sobie być tym kim chcecie a ja miałam w tym swój malutki udział. I dlatego też stworzyłam warsztaty weekendowe Spotkanie z ciałem i duszą, podczas których z uważnością i łagodnością posłuchamy naszych ciał oraz damy sobie czas i ciszę do usłyszenia serc. Pomoże nam w tym między innymi joga nidra, która u mnie wyzwoliła szereg zmian, które obecnie się dzieją. Jestem przeogromnie wdzięczna i szczęśliwa, że spotkam się z cudownymi kobietami aby towarzyszyć im w tej podróży. Dla niektórych może to być początek drogi, a dla innych kontynuacja. Zostało nam jeszcze kilka miejsc na ten magiczny weekend w Leśniczówce Gaja.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *